Początek listopada ze względu na przypadające święto zmarłych jest takim momentem w roku, kiedy zatrzymujemy się nad grobami naszych bliskich czy znajomych i przeżywamy zadumę nad życiem i śmiercią. Jest to także dobry moment aby przypomnieć sobie o istnieniu grobów w lesie na Kamieńcu w Ogrodzonej, miejscu gdzie blisko 70 lat temu Urząd Bezpieczeństwa PRL dokonał mordu na członków polskiego podziemia niepodległościowego.

Dzięki pamięci starszych mieszkańców Ogrodzonej i osób zainteresowanych tym tematem, po części możemy dzisiaj przedstawić historię tamtych wydarzeń.

Na początku sierpnia 1946 roku mieszkańcy Ogrodzonej dokonali w lesie makabrycznego odkrycia. Próbując odzyskać drewno z poniemieckiego schronu ziemnego natknęli się na zasypane w nim ludzkie zwłoki. Odkrycie było tym bardziej makabryczne, że ciał było kilka, a ich stan wskazywał na to, że zginęli niedawno. Ówczesny leśniczy Karol Nowak natychmiast zawiadomił o tym fakcie Milicję Obywatelską, ale zamiast niej na miejscu pojawili się funkcjonariusze cieszyńskiego UB, którzy dokładniej zasypali ciała. Wszyscy, którzy widzieli zwłoki zostali "poinstruowani" o trzymaniu języka za zębami. Dla UB był to koniec sprawy, ale nie dla mieszkańców Ogrodzonej.

Sprawa tajemniczych zwłok stała się na tyle głośna, że w 1947 roku funkcjonariusze UB pojawili się w lesie ponownie i dokonali (prawdopodobnie częściowej) ekshumacji zwłok, które pochowane zostały na starym nieczynnym cmentarzu w Ogrodzonej.
Sprawa znowu przycichła, ale okoliczni mieszkańcy wcale o niej nie zapomnieli i mimo, że nie wiedzieli czyje zwłoki odkryli, oznaczyli to miejsce i postawili drewniany krzyż.

Jak widać na nowym pomniku zostały wyryte imiona i nazwiska zamordowanych, chociaż tożsamość ofiar ustalono jedynie w oparciu o zbieżność daty śmierci nieszczęśników i daty odkrycia ciał.
Z dużym prawdopodobieństwem byli to żołnierze cieszyńskiej organizacji Narodowych Sił Zbrojnych sądzeni podczas sesji wyjazdowej Wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach w dniach 14 i 15 czerwca 1946 roku - w tym krótkim procesie orzeczono 6 wyroków śmierci, które wykonano 2 sierpnia 1946 roku na podwórzu cieszyńskiego więzienia.
Ciała, prawdopodobnie nocą, zostały wywiezione, wrzucone do poniemieckiego schronu i zasypane.

Dzisiaj wiemy już, że ciała zamordowanych przez UB oraz komunistyczny wymiar sprawiedliwości członków polskiego podziemia niepodległościowego wywożono i grzebano właśnie w lesie w Ogrodzonej lub też w kamieniołomach w Lesznej (niektóre palono w piwnicach obecnego LO im. Osuchowskiego w Cieszynie).

Dlatego też drugi krzyż i postawiony kolejny pomnik, który znajduje się w tym samym lesie kilkadziesiąt metrów dalej jest wielką zagadką, ale "tajemnicę" jaką kryje można by  oceniać raczej jako efekt ubeckiej propagandy mającej na celu zatarcie śladów, również tych z ludzkiej pamięci.
Napis na pomniku wskazywałby na ofiary II wojny światowej, ale nie ma żadnych danych źródłowych świadczących o tym, że ktokolwiek został w tym miejscu podczas okupacji pochowany, rozstrzelany lub w jakikolwiek sposób uśmiercony - piszę to w oparciu o rozmowę ze znawcą tematu, historykiem Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Cieszynie.
Wiadomo tylko, że w tym miejscu ktoś postawił krzyż.
Okoliczni mieszkańcy mówią o polskich żołnierzach, inni o niemieckich, a jeszcze inni mówią, że jest to grób zbiorowy polskich i niemieckich żołnierzy. Jak widać nawet kombatanci uwierzyli w tę historię wystawiając pomnik.
Skoro nikt tam nie został pochowany to skąd taka informacja, na dodatek tak utrwalona w ludzkiej pamięci ?
A może jednak jest to miejsce pamięci tylko napis powinien brzmieć "Pamięci pomordowanych w latach 1945 - 1947" ?
Może ktoś dokonał w tym miejscu równie makabrycznego odkrycia co poprzednie, ale bojąc się wszechwładnej bezpieki oznaczył jedynie to miejsce i zniknął ?
Może UB zamiast usuwać krzyż, co wyraźnie wskazywałoby zainteresowanym, że coś jest na rzeczy, zwyczajnie rozpuściło plotkę o pochowanych tam ofiarach II wojny światowej ?
Wydaje mi się to bardzo prawdopodobne, ale jak było naprawdę juz sie chyba nie dowiemy.

Na zdjęciach:

1. Kopia obwieszczenia sesji wyjazdowej Wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach z odręcznymi dopiskami pani Józefy Gabzdyl, mieszkającej naprzeciwko więzienia, której syn został rozstrzelany 31 grudnia 1946 roku w tymże więzieniu.

2. Ogłoszenie Wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach o wykonaniu kary śmierci na żołnierzach oddziału KWP "Wędrowiec"

3. Wycinek prasowy z "Trybuny Robotniczej", 19 sierpnia 1946 roku

Pozostałe: aktualne zdjęcia grobów na Kamieńcu.

Źródło na potrzeby artykułu: Jarosław Żurek, www.eksploratorzy.com.pl